Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Proszę wyjść.
Wyszedł.
- Drzwi nie były zamknięte.
- Po odcięciu można wyłączyć wszystkie funkcje autonomiczne. Czy działa tam klimatyzacja?
- A skąd ja mam to wiedzieć?
Czekał. Gdyby faktycznie któryś ze Scriffów był u siebie i teraz wyszedł... Jezu Chryste. Śmierć kliniczna, zombie medialny. Czekał.
- Kiedy oni wreszcie będą?
- Schodzą już z dachu.
Przylecieli helikopterem, skonstatował.
Cofnął się kilkanaście metrów ku zakrętowi i wyjrzał zza rogu na windy i drzwi do schodów przeciwpożarowych. Oczywiście nie zdaliby się na windę, skoro grzebano w programie ochrony. Ile minęło? Zerknął na zegarek. Cyfry nic mu nie mówiły, szkoda, że nie spojrzał na początku. To cholerne światło
Proszę wyjść. <br>Wyszedł. <br>- Drzwi nie były zamknięte. <br>- Po odcięciu można wyłączyć wszystkie funkcje autonomiczne. Czy działa tam klimatyzacja? <br>- A skąd ja mam to wiedzieć? <br>Czekał. Gdyby faktycznie któryś ze Scriffów był u siebie i teraz wyszedł... Jezu Chryste. Śmierć kliniczna, zombie medialny. Czekał. <br>- Kiedy oni wreszcie będą? <br>- Schodzą już z dachu. <br>Przylecieli helikopterem, skonstatował. <br>Cofnął się kilkanaście metrów ku zakrętowi i wyjrzał zza rogu na windy i drzwi do schodów przeciwpożarowych. Oczywiście nie zdaliby się na windę, skoro grzebano w programie ochrony. Ile minęło? Zerknął na zegarek. Cyfry nic mu nie mówiły, szkoda, że nie spojrzał na początku. To cholerne światło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego