Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
po drodze odechciewa mu się jeść. Śniadanie w ogóle nie przypomina mu... i tak dalej. Zakochany jedzie przez miasto i ryzykuje głową oraz kończynami po stokroć, zanim przez nie przejedzie. Zamiast ulicy widzi bowiem roześmianą buźkę tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. Po drodze mija dwa wieżowce i dajmy na to, Pałac Kultury. Pałac Kultury mu się nie podoba. W ogóle nie przypomina mu kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W pracy śmieje się głupkowato, gdy zwracają mu uwagę, że spóźnia się już szesnasty raz w tym miesiącu. Potem ogarnia wzrokiem swoje biurko zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje wypatrzeć
po drodze odechciewa mu się jeść. Śniadanie w ogóle nie przypomina mu... i tak dalej. Zakochany jedzie przez miasto i ryzykuje głową oraz kończynami po stokroć, zanim przez nie przejedzie. Zamiast ulicy widzi bowiem roześmianą buźkę tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. Po drodze mija dwa wieżowce i dajmy na to, Pałac Kultury. Pałac Kultury mu się nie podoba. W ogóle nie przypomina mu kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W pracy śmieje się głupkowato, gdy zwracają mu uwagę, że spóźnia się już szesnasty raz w tym miesiącu. Potem ogarnia wzrokiem swoje biurko zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje <orig>wypatrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego