Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 31
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
znali. W pociągu jechali jak zwykle osobno, a nagle Romek "wpadł". Józef zauważył węgierskich kogutów, którzy przeszukiwali pociąg. Musiał natychmiast uciekać. Przy peronie zauważył wielką stertę wiórów. Szybko rozglądnął się dookoła i zagrzebał się w wióry. Nerwy miał napięte do granic możliwości. Po wyjściu z wiórów, przeszedł przez dworzec i dał "nura" w ogromny łan dorodnej pszenicy. Ponieważ było duszno i parno, położył się na ziemi i rychło zasnął. Obudził go charakterystyczny świst kos, towarzyszący żniwom. Za wszelką cenę chciał się stąd wydostać. Zaczął się czołgać. Kosiarze otoczyli Józka ze wszystkich stron. Zdezorientowany, wydobył pistolet. Chłopi cofnęli się, ale za nimi stało
znali. W pociągu jechali jak zwykle osobno, a nagle Romek "wpadł". Józef zauważył węgierskich kogutów, którzy przeszukiwali pociąg. Musiał natychmiast uciekać. Przy peronie zauważył wielką stertę wiórów. Szybko rozglądnął się dookoła i zagrzebał się w wióry. Nerwy miał napięte do granic możliwości. Po wyjściu z wiórów, przeszedł przez dworzec i dał "nura" w ogromny łan dorodnej pszenicy. Ponieważ było duszno i parno, położył się na ziemi i rychło zasnął. Obudził go charakterystyczny świst kos, towarzyszący żniwom. Za wszelką cenę chciał się stąd wydostać. Zaczął się czołgać. Kosiarze otoczyli Józka ze wszystkich stron. Zdezorientowany, wydobył pistolet. Chłopi cofnęli się, ale za nimi stało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego