wracać na lekcję, a że właśnie przyszła kolej na Kubę (bo co dnia ktoś inny spośród nas bawił się w Szeherezadę, i lubiliśmy tę zabawę, była wyzwaniem dla naszej pamięci i wyobraźni, bo często nie obchodziło się bez pomysłowego zmyślania), zaczął mówić w skupieniu:<br>- To stało się już nie na dalekiej północy, ale na południu, w Uzbekistanie, gdzie osiedlono nas - na jak długo, nikt nie wiedział - i mieliśmy tu czekać na przyznanie nam prawa do wyjazdu ze Związku Sowieckiego... i któregoś dnia szedłem z kolegą na żebry do sąsiedniej wioski, mieliśmy obaj po jedenaście lat, dął wiatr, w jego powiewach toczyły się