Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
się przed nami
roztaczała. A nawet gdzieś za San, gdzie ledwo już co było widać w
mroczniejącym słońcu.
- A jak i za Sanem nie znajdziemy? - powiedziała, jakby jej się tylko
z myśli wyrwało. - To już nie wiem co. Wrócimy chyba do dziadków. -
Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w
zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.
Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba kościół widać. Widzisz?
Nie dostałby ojciec tej posady, to by wujek Władek czy Stefan jutro
pojechał po niego. - I nagle zaczęła się zamartwiać, obejrzawszy się na
drogę, że jakoś nikogo nie widać, żeby szedł
się przed nami<br>roztaczała. A nawet gdzieś za San, gdzie ledwo już co było widać w<br>mroczniejącym słońcu.<br> - A jak i za Sanem nie znajdziemy? - powiedziała, jakby jej się tylko<br>z myśli wyrwało. - To już nie wiem co. Wrócimy chyba do dziadków. -<br>Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w<br>zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.<br>Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba kościół widać. Widzisz?<br>Nie dostałby ojciec tej posady, to by wujek Władek czy Stefan jutro<br>pojechał po niego. - I nagle zaczęła się zamartwiać, obejrzawszy się na<br>drogę, że jakoś nikogo nie widać, żeby szedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego