Potem mówiono jeszcze chwilę, tłumaczono, doradzano, gdzie powinien się udać, jakie papiery wziąć i jak rozsądzić z rodziną. Michał, uspokojony, opuścił salon.<br> - Teście ziemię wezmą i Bronka. Ojcowie przetrzymają ją z małym póki co. A jak szkoły skończę, na ludzi wyjdę, ja im na starość dach nad głową i chleb dam.<br> Wkrótce Michał Ocimek opuścił Maleń. Bronka ryczała, biegła za nim, targała za kurtkę. Oganiał się jak od muchy. Szedł wielkimi krokami, środkiem drogi, ku powiatowemu miastu, skąd podobno kursowały już autobusy. Węzełek z odzieżą i z olbrzymim kręgiem bochna chleba przewiesił sobie na patyku przez ramię. Bronka wróciła z dzieciakiem