Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
w ostatnich blaskach dnia.
Moje dawne wizyty w Japonii wprowadziły mnie w ten świat grzeczności. Zostawiwszy obuwie weszliśmy do domu i aby zaspokoić Waszą ciekawość, powiem od razu, że czekał mnie gorzki zawód. Gospodarze powiedzieli przecież wyraźnie, że chcą mnie uczcić obiadem, zrezygnowali więc ze swoich narodowych wspaniałości i podali dania, które - jak sądzili - uradują moje europejskie podniebienie. Chcieli jak najlepiej, a więc uraczyli mnie kurą, która przez dokładne wygotowanie była starannie pozbawiona smaku. Do tego były importowane z Australii mrożone warzywa, wielgachne, kolorowe i niesmaczne, na osobnym półmisku wjechała ozdoba tego wieczoru, czyli ziemniaki. Na Borneo naturalnie nie rosną, przywożone
w ostatnich blaskach dnia.<br> Moje dawne wizyty w Japonii wprowadziły mnie w ten świat grzeczności. Zostawiwszy obuwie weszliśmy do domu i aby zaspokoić Waszą ciekawość, powiem od razu, że czekał mnie gorzki zawód. Gospodarze powiedzieli przecież wyraźnie, że chcą mnie uczcić obiadem, zrezygnowali więc ze swoich narodowych wspaniałości i podali dania, które - jak sądzili - uradują moje europejskie podniebienie. Chcieli jak najlepiej, a więc uraczyli mnie kurą, która przez dokładne wygotowanie była starannie pozbawiona smaku. Do tego były importowane z Australii mrożone warzywa, wielgachne, kolorowe i niesmaczne, na osobnym półmisku wjechała ozdoba tego wieczoru, czyli ziemniaki. Na Borneo naturalnie nie rosną, przywożone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego