cerze wygląda nieprzyzwoicie, jak olejna farba. Przeciętny wycieczkowicz jest chyba po osiemdziesiątce. Carlos odwraca wzrok od kraciastych marynarek i różowych elastycznych spodni i rozdrażniony decyduje się na zakup, o którym marzy od półtorej godziny. Arabski kioskarz najpierw udaje, że nie rozumie, lecz wreszcie do paczki papierosów dorzuca - należące się przecież - darmowe zapałki. Carlos odwraca się i zaczepia nogą o stertę "New York Newsday". Gazety rozsypują się wachlarzem. Carlos wzdycha i poganiany złym wzrokiem Araba zgarnia je do kupy, a kiedy podnosi głowę, słyszy swojskie słowa:<br>- Ej, ale powoli, panowie, powoli, nie róbmy bydła!<br>Carlos uśmiecha się i niecierpliwie czeka, aż zza