lata.<br>- Dlaczego walczył pan z mudżahedinami? - zapytałem Dostuma podczas audiencji w jego rezydencji w Kotagorgh pod Mazar-e Szarif. <br><br>- Wierzyłem w rewolucję - odparł, ziewając szeroko i odprawiając gestem ręki zgiętego wpół adiutanta.<br>Sylwetką przypominał atletę, ruchami niezgrabnego niedźwiedzia. W wyprasowanym polowym mundurze bez żadnych dystynkcji, w okrągłej, wojskowej czapce z daszkiem i czarnych, wysokich butach wyglądał jak bliźniaczy brat albo sobowtór irackiego władcy Saddama Husajna. Mówił urwanymi zdaniami, zdawkowo, jakby niepewny, czy potrafię zrozumieć jego historię i stanowisko. Nie patrzył nawet na mnie, kiedy przerzucał na stole i podpisywał jakieś dokumenty, które nieustannie znosili sekretarze. Od czasu do czasu, oczekując aprobaty