z nietolerancją, ale bez wyraźnych wyznaczników programu gospodarczego, bez aparatu zdolnego przeprowadzić wybory, bez kadr. Już nie nazywa się jej partią mieszczącą się w gabinetach resortu infrastruktury, ale nie nadszedł jeszcze czas, by była postrzegana jako ugrupowanie samodzielne. Skupia jednak wokół siebie ciekawe środowisko intelektualne (zwłaszcza w Warszawie), które od dawna frustrowało się dominacją pragmatycznego SLD.<br><br>Co się z tego krajobrazu wyłoni? Pierwszym sitem będą wybory, potem zapewne rozpoczną się poważniejsze ruchy zjednoczeniowe. Nie takie jak teraz, gdy trwa wyścig po każdego Zielonego czy alterglobalistę, gdyż w tych środowiskach zaczęto poszukiwać nowego, <orig>nieskompromitowanego</> jeszcze zaplecza.<br><br>Jednym się marzy, że lewicę zjednoczy