bezwstydni - powiedziała pani Linsrumowa, odwracając oczy od okna. - O dziecku takie rzeczy bredzić...<br>- Ładne dziecko - rzekł zgryźliwie baptysta. - Pali papierosy, wódkę pije, a teraz nawet się w kochanie bawi.<br>- To już wreszcie zgorszenie dla naszych dzieci - dodał pan Skierś. - Chodzi po polach jak sumaszedszy, gada sam do siebie. Czy w dawnych czasach tak bywało? Czterdzieści lat miałem, wstyd powiedzieć, a kiedy kobieta spojrzała na mnie, Boże odpuść, to cały krwią się czerwoną zalewałem.<br>- Boże mój wszechmogący, jakieś nieporozumienie, on przecież niewinny jeszcze, aniołek kochany.<br>- Aniołek... - powtórzył szyderczo baptysta. W tej chwili do sklepu weszła Korsakowa.<br>- Dobry dzień państwu. Wszyscy milczeli rozdrażnieni poprzednią