i damy nad Walterem Scottem.<br>. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .<br>A z nimi poszli ludzie z fabryk.<br><br>Resztę, mój czytelniku, znajdziesz w starych skryptach,<br>w listach "...matko, umieram...'', w sztychach, manuskryptach<br>i w śniegu syberyjskim, czerwonym na milę;<br>i jak debatowano, by uczcić tę chwilę:<br>Ratusz na gwałt zaczęto więc illuminować,<br>pstrzyć girlandą meandrów, dębem dekorować,<br>ażeby Wolność była i ażeby Sława...<br>Tak po trudach, po nocnych usnęła Warszawa<br>z ludem jak morze głupim. I wodzów tragedią.<br><br>1930</><br><br><br><div type="poem" sex="m" year=1930><tit>PIEŚŃ CHERUBIŃSKA</><br><br>Rankiem z domu wychodzimy,<br>wrogowie cudów -<br>każdy w swoją stronę...<br>A dopiero wieczorem<br>leży przed nami plon trudu<br>jak skrzypce - świeżo skończone.<br>Żona kwiat stawia na