środowisku Wilna znany był młody olbrzym, bardzo urodziwy, zamożny z domu, bo ziemianin gdzieś z północy, z Bracławszczyzny. Wydał nawet swoim sumptem dramat, ozdobnie drukowany. Zdarzyło się tak, że wkrótce po wejściu armii sowieckiej do Wilna, czyli po końcu neutralnej Litwy, siedzieliśmy we trójkę, on, jego piękna żona i ja, deliberując: iść czy nie iść. Iść - ryzyko bardzo duże. Nie iść - los sowieckiego obywatela. Ja poszedłem na zielono, choć nie poszedłbym, gdyby nie Janka w Warszawie, bo bałbym się. Oni zostali. <br> Z ich dalszych losów Janusz Minkiewicz, który wtedy w Wilnie ratował się, prowadząc kabaret "Ksantypa", ułożył po swoim powrocie do