kiwam głową, że owszem, napiję się. Poszła do kuchni i wróciła, niosąc na drewnianej tacce dwa ogromne kubasy; istotnie siada przy mnie, tuż przy mnie, właściwie już bardziej przy mnie nie można, ale na udach mamy tę tackę i pewnie litr parującego płynu, więc weź się teraz porusz. Michał kiedyś demonstrował mi na szachownicy takie sytuacje, gdy jedna ze stron właściwie nie ma ruchu, bo każde posunięcie ją osłabia albo wręcz grozi katastrofą; nazywał to, zdaje się, zugzwangiem i ja teraz byłem właśnie w takim zugzwangu; mogłem tylko mówić, mówić na zadany mi przez Aśkę temat. <br>Zapytała, w jaki sposób poznałem