Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
i tak się wszystko rozumie. Jedna pani, u której Wołodia stawiał płot, opowiadała, jak jej przyjaciółka najęła Ruskich do świątecznych porządków. Kazała im wynieść i wytrzepać dywany. I niby jak wróciła, to zastała na podwórku wersalki. Bzdura jakaś. Toż to najstarszy dowcip o Polakach: że na szyjach noszą krawati' (łóżka), depczą po diwanach (wersalkach), a jedzą kawior' (dywan). Każdy to zna.

Ale Wołodia nic nie mówił, tylko stawiał płot.

9.15

Wołodia podaje Pawlikowi starą wymiętą gazetę. Tygodnik "Wostocznyj projekt", który ukazuje się w jego rodzinnym mieście Konstantinowce. Dziennikarka Olga Zołotariewa opisała, jak próbowała przeżyć miesiąc za 49 hrywien (ok. 50
i tak się wszystko rozumie. Jedna pani, u której Wołodia stawiał płot, opowiadała, jak jej przyjaciółka najęła Ruskich do świątecznych porządków. Kazała im wynieść i wytrzepać dywany. I niby jak wróciła, to zastała na podwórku wersalki. Bzdura jakaś. Toż to najstarszy dowcip o Polakach: że na szyjach noszą krawati' (łóżka), depczą po diwanach (wersalkach), a jedzą kawior' (dywan). Każdy to zna.<br><br>Ale Wołodia nic nie mówił, tylko stawiał płot.<br><br>&lt;tit&gt;9.15&lt;/&gt;<br><br>Wołodia podaje Pawlikowi starą wymiętą gazetę. Tygodnik "Wostocznyj projekt", który ukazuje się w jego rodzinnym mieście Konstantinowce. Dziennikarka Olga Zołotariewa opisała, jak próbowała przeżyć miesiąc za 49 hrywien (ok. 50
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego