ze strony Papieża, powiedzmy radykalnie - uniku?<br>To był realizm w odczytaniu polskiej sytuacji, sytuacji społeczeństwa, które żyje w pewnym szoku, sytuacji narodu, w którym wówczas zabito nadzieję. W realiach 1983 roku Papież nie chce przyjechać z łatwą pociechą, ale nie chce też mówić o iluzjach, które łatwo mogą wywołać bunt, desperacki opór, który zdarzał się przecież w tragicznych chwilach polskiej historii. Dlatego Papież przyjeżdża i opowiada nam o tym, co najistotniejsze - o sensie duchowego zwycięstwa. Pokazuje - tak jak wcześniej słyszeliśmy to w Oświęcimiu - że nawet w najstraszniejszych warunkach człowiek mocą ducha może zwyciężyć. To był ten wielki realizm Papieża, głoszony przez