Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ktoś dostaje przez cały wieczór dwie siódemki... Stale dwie siódemki, jak gdyby nie było innych kart. Właśnie tak było ze mną. Graliśmy w "banczek" i w każdym rozdaniu na trzy karty miałem dwie siódemki... Następnego dnia było to samo. I tak dzieje się zawsze... Od paru lat. Jak wytłumaczyć tę diabelską złośliwość? Pani nie wierzy? A więc dobrze... Proszę, niech mi pani da trzy karty...

Rzuciła na stół trzydzieści kopiejek. Dołmacz wziął talię do ręki i położył przed nią trzy karty. Polina odkryła je. Obok damy karowej leżały dwie siódemki.

- O, nie! - zawołał Jurczenko. - To zwykły zbieg okoliczności! Młoda, egzaltowana osoba
ktoś dostaje przez cały wieczór dwie siódemki... Stale dwie siódemki, jak gdyby nie było innych kart. Właśnie tak było ze mną. Graliśmy w "banczek" i w każdym rozdaniu na trzy karty miałem dwie siódemki... Następnego dnia było to samo. I tak dzieje się zawsze... Od paru lat. Jak wytłumaczyć tę diabelską złośliwość? Pani nie wierzy? A więc dobrze... Proszę, niech mi pani da trzy karty...<br><br>Rzuciła na stół trzydzieści kopiejek. Dołmacz wziął talię do ręki i położył przed nią trzy karty. Polina odkryła je. Obok damy karowej leżały dwie siódemki.<br><br>- O, nie! - zawołał Jurczenko. - To zwykły zbieg okoliczności! Młoda, egzaltowana osoba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego