że Ifigenia w pierwszej części tragedii buntuje się przeciw nonsensowi składania swojego młodego życia w ofierze bogom, że błaga o litość, wzrusza, chwyta się wszelkich sposobów, aby uniknąć przeznaczonego losu. Ale gdy wszystko zawodzi, kiedy nawet Achilles, który tak się zarzekał, że do tego nie dopuści, oznajmia, że sytuacja jest diablo trudna, i tylko nie chcąc, by go miano za papinka, podtrzymuje miękko swoją poprzednią postawę, dając delikatnie, lecz wyraźnie do zrozumienia, że najlepszym (dla niego pewnie) wyjściem z zawiłej sytuacji byłoby jednak poddać się woli ojca. Gdy Ifigenia widzi, że nic już jej nie uratuje przed złożeniem swego młodego ciała