Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pół metra w górę.
- Złapał nas!
- Cicho, durny, to ja.
- Jedry twoje pałki. Myślałem, że to koniec. Ale dlaczego on miałby łapać?
- Ja też nie wiem.
- To może zawołaj. Ostatni raz, a potem pójdziemy do domu.
Polek namyślał się chwilę, potem krzyknął:
- Widzę znowu ciebie!
- Breszysz! - odpowiedział ukrywający się.
Jednak dla pewności zaszurgotał pod kamieniem i w tym momencie stała się rzecz dziwna. Nagle w dół ku rzece potoczył się starszy Korsak, a za nim młodszy, obaj rozpaczliwie chwytali się wątłych kępek wyschłej trawy. Za nimi i przed nimi sypała się lawina drobnych, kąśliwych kamieni.
- To nasi! - krzyknął z ulgą Kajaki.
- Zdaje
pół metra w górę.<br>- Złapał nas!<br>- Cicho, durny, to ja.<br>- Jedry twoje pałki. Myślałem, że to koniec. Ale dlaczego on miałby łapać?<br>- Ja też nie wiem.<br>- To może zawołaj. Ostatni raz, a potem pójdziemy do domu.<br>Polek namyślał się chwilę, potem krzyknął:<br>- Widzę znowu ciebie!<br>- Breszysz! - odpowiedział ukrywający się.<br>Jednak dla pewności zaszurgotał pod kamieniem i w tym momencie stała się rzecz dziwna. Nagle w dół ku rzece potoczył się starszy Korsak, a za nim młodszy, obaj rozpaczliwie chwytali się wątłych kępek wyschłej trawy. Za nimi i przed nimi sypała się lawina drobnych, kąśliwych kamieni.<br>- To nasi! - krzyknął z ulgą Kajaki.<br>- Zdaje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego