Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Jak duchota, to i bez ducha" - przemknęło mu przez myśl. Można wyjaśnić to jeszcze inaczej: duchota, czyli zbyt duże zagęszczenie duchów w powietrzu, zwiastujące rychły deszcz. A pośród tych duchów duch Zygmunta... Eee, duch, duchota, głupota.
- A dlaczego dwa tygodnie? A nie trzy na przykład? - zaskrzeczał z chorobliwym rozjątrzeniem. - A dlaczego oni przychodzili? I dlaczego on tu przychodził? Kto pozwolił? A dlaczego nie leżę w szpitalu? A dlaczego nie piątek, tylko środa? Kto to liczy dni tygodnia? A kto pozwolił mnie zszywać, co? A dlaczego wy tak na zmianę odpowiadacie? Raz matka, raz ojciec - Zygmunt wybuchł złością. - Po co mama poduszkę
Jak duchota, to i bez ducha" - przemknęło mu przez myśl. Można wyjaśnić to jeszcze inaczej: duchota, czyli zbyt duże zagęszczenie duchów w powietrzu, zwiastujące rychły deszcz. A pośród tych duchów duch Zygmunta... Eee, duch, duchota, głupota.<br>- A dlaczego dwa tygodnie? A nie trzy na przykład? - zaskrzeczał z chorobliwym rozjątrzeniem. - A dlaczego oni przychodzili? I dlaczego on tu przychodził? Kto pozwolił? A dlaczego nie leżę w szpitalu? A dlaczego nie piątek, tylko środa? Kto to liczy dni tygodnia? A kto pozwolił mnie zszywać, co? A dlaczego wy tak na zmianę odpowiadacie? Raz matka, raz ojciec - Zygmunt wybuchł złością. - Po co mama poduszkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego