Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wodka, Polish ham.
Plus węgiel, Wasza Świątobliwość.
- Klęknij... - szepnął.
- Klęknij, synu.
Gdy to uczyniłem, wzniósł nade mną dłoń. -
Z wielką twarzą, jakby ogorzałą, uczyniwszy mi prywatne urbi et orbi uśmiechnął się uśmiechem wielkiego szczęścia i dostojnie, w milczeniu wyszedł z karmazynowej katedry, a na sarkofagach podniósł się, jakby długo wstrzymywany, dławiący, rozpasany śmiech.
Niektórzy bili się w piersi, niektórzy podskakiwali w pasiakach, nawet książę topił sarkazm w płowych wąsach, tylko Dziadek ani spojrzał na cały ten harmider i trwał wpatrzony tęsknie w królewskie jabłko w swoich dłoniach, w dorodnego jonatana, na pewno nie z wołyńskich sadów, bo i skąd, tylko spod
wodka, Polish ham.<br>Plus węgiel, Wasza Świątobliwość.<br>- Klęknij... - szepnął.<br>- Klęknij, synu.<br>Gdy to uczyniłem, wzniósł nade mną dłoń. - &lt;gap&gt;<br>Z wielką twarzą, jakby ogorzałą, uczyniwszy mi prywatne urbi et orbi uśmiechnął się uśmiechem wielkiego szczęścia i dostojnie, w milczeniu wyszedł z karmazynowej katedry, a na sarkofagach podniósł się, jakby długo wstrzymywany, dławiący, rozpasany śmiech.<br>Niektórzy bili się w piersi, niektórzy podskakiwali w pasiakach, nawet książę topił sarkazm w płowych wąsach, tylko Dziadek ani spojrzał na cały ten harmider i trwał wpatrzony tęsknie w królewskie jabłko w swoich dłoniach, w dorodnego jonatana, na pewno nie z wołyńskich sadów, bo i skąd, tylko spod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego