Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
mu? Być może. Teraz to mało ważne - płynął wytrwale, wydychał z siebie alkohol, całował twarzą ciepłą toń, poddawał się pieszczotom wody. Cisza i połysk drobnych fal. Oddalał się coraz dalej, nie zważając na ostrzegawcze nawoływania z brzegu, na tajemnicze pluski, potargane włosy wodorostów, nie bacząc nawet na zgorszone, podpatrujące z dna oczy wodnika. Nurkował do utraty tchu, wynurzał się, znowu nurkował i płynął dalej, otulony poświatą księżyca. Lekkość, swoboda, spazm zmęczenia. Pragnął tak w nieskończoność płynąć i płynąć. Turlać się, skakać, robić koziołki jak wodny efeb, fircyk jeziorny...

Zygmunt czuł się fatalnie. Ból pulsował w skroniach, apap nie pomagał. To było
mu? Być może. Teraz to mało ważne - płynął wytrwale, wydychał z siebie alkohol, całował twarzą ciepłą toń, poddawał się pieszczotom wody. Cisza i połysk drobnych fal. Oddalał się coraz dalej, nie zważając na ostrzegawcze nawoływania z brzegu, na tajemnicze pluski, potargane włosy wodorostów, nie bacząc nawet na zgorszone, podpatrujące z dna oczy wodnika. Nurkował do utraty tchu, wynurzał się, znowu nurkował i płynął dalej, otulony poświatą księżyca. Lekkość, swoboda, spazm zmęczenia. Pragnął tak w nieskończoność płynąć i płynąć. Turlać się, skakać, robić koziołki jak wodny efeb, fircyk jeziorny...<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Zygmunt czuł się fatalnie. Ból pulsował w skroniach, apap nie pomagał. To było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego