Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Ilustrowany
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1934
kupiec moguncki, Dawid Kalonymos pędzi gościńcem, smagając konia batogiem. Dłoń wije młyńca w bezwiednej nieustannej chłoście. Nogi bodą ostrogami skrwawione boki wierzchowca. Ostatkiem siły pędzi oszalały z bólu koń, ostatkiem świadomości myśli oszalały z bólu jeździec. Zmieniając codziennie konie pędzi tak już trzeci dzień. To powrót. W tamtą stronę jechał dni sześć. Z prośbą do cesarza o obronę dla swojej rodziny. Przez pamięć owego zdarzenia na morskiem pobrzeżu pod Stylo...
Jakże był szalony, głupi! Stracił prawie dziesięć dni! Dziesięć dni! Miast skorzystać z tego czasu, żeby wywieźć swoich gdzieś w niedostępne góry, czy na morze, sądził, że cesarz coś sprawi... Szloch
kupiec moguncki, Dawid Kalonymos pędzi gościńcem, smagając konia batogiem. Dłoń wije młyńca w bezwiednej nieustannej chłoście. Nogi bodą ostrogami skrwawione boki wierzchowca. Ostatkiem siły pędzi oszalały z bólu koń, ostatkiem świadomości myśli oszalały z bólu jeździec. Zmieniając codziennie konie pędzi tak już trzeci dzień. To powrót. W tamtą stronę jechał dni sześć. Z prośbą do cesarza o obronę dla swojej rodziny. Przez pamięć owego zdarzenia na morskiem pobrzeżu pod Stylo...<br>Jakże był szalony, głupi! Stracił prawie dziesięć dni! Dziesięć dni! Miast skorzystać z tego czasu, żeby wywieźć swoich gdzieś w niedostępne góry, czy na morze, sądził, że cesarz coś sprawi... Szloch
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego