Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ludzie tu w tych Młynach są sympatyczni, i tacy śmieszni. Wczoraj widziałam Pluskę, tego rudego Żyda. Może jesteś zmęczony? Nic nie mówisz.
- Ja słucham.
- Ciebie oni, zdaje się, pobili? Za co?
- A tak sobie.
- To wstrętne chłopaki. Im tylko awantury, przygody, jakieś niezwykłe wyczyny w głowie. Z Henrykiem przez trzy dni nie rozmawiałam.
- Z kim?
- No... z Henrykiem... z Kękusiem.
- Aha.
- Na co ty jesteś chory?
- Nie wiem. Pewnie się przeziębiłem.
- Dlaczego nie ma tu lekarza?
- Po co? Wyzdrowieję.
- O czym to mówiliśmy? Zaraz, zaraz... Zupełnie zapomniałam.
- O ludziach z Młynów. Wisia pochyliła się, jęła skubać więdnący bławatek. Powolutku, z namysłem
ludzie tu w tych Młynach są sympatyczni, i tacy śmieszni. Wczoraj widziałam Pluskę, tego rudego Żyda. Może jesteś zmęczony? Nic nie mówisz.<br>- Ja słucham.<br>- Ciebie oni, zdaje się, pobili? Za co?<br>- A tak sobie.<br>- To wstrętne chłopaki. Im tylko awantury, przygody, jakieś niezwykłe wyczyny w głowie. Z Henrykiem przez trzy dni nie rozmawiałam.<br>- Z kim?<br>- No... z Henrykiem... z Kękusiem.<br>- Aha.<br>- Na co ty jesteś chory?<br>- Nie wiem. Pewnie się przeziębiłem.<br>- Dlaczego nie ma tu lekarza?<br>- Po co? Wyzdrowieję.<br>- O czym to mówiliśmy? Zaraz, zaraz... Zupełnie zapomniałam.<br>- O ludziach z Młynów. Wisia pochyliła się, jęła skubać więdnący bławatek. Powolutku, z namysłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego