gałąź nazbyt wyrosłą.</><br><br><div1><tit1>DOLOR ANTE LUCEM<br>(z Aleksandra Błoka)</><br><br>W zachodu krwawych, ostatnich promieniach,<br>Pragnący śmierci, nie czekam już na nic.<br>I znów dzień wstaje, brzask bije z otchłani,<br>Powraca męka codzienna istnienia.<br><br>Chciałem zło rzucić i dobro zostawić,<br>Poznałem śmierci trwogę i nadzieję -<br>I znów powracam, by patrzeć, jak dnieje,<br>By zło przeklinać, dobru błogosławić.<br><br>Boże mój, Boże, Panie nieomylny,<br>Czyś wszystkich równym obdarzył wyrokiem.<br>Człowiek śmiertelny, ku Tobie się wlokę,<br>Od jutrzni rannej do nocy bezsilny.</><br><br><div1><tit1>ANIOŁ ŻALU</><br><br>Nie ciszą jak obłok miękką,<br>Nie chłodem, nie tkliwą ręką,<br>Ale mieczem, ale ogniem -<br>Bez orszaku, zagniewany,<br>Ale smutny i spłakany