postawa, jaką zajął prezydent Leonid Kuczma. Nie tylko nie pojechał do Siewierodoniecka na zjazd aratystów, ale przeciwnie - najpierw potępił sam pomysł federalizacji Ukrainy, potem zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa bez udziału premiera, czyli Janukowycza, a na koniec walnie przyczynił się do tego, że z jego sztabu wyborczego odszedł wpływowy Serhij Tihipko - do wczoraj szef Narodowego Banku Ukrainy. Mówiąc krótko, obóz rządzący podzielił się na tych, którzy dla władzy gotowi byli pójść na rozpad państwa, i tych, którzy są temu przeciwni. Kuczma się nie zgodził, bo jako pragmatyk znakomicie zdawał sobie sprawę, że wówczas - po rozpadzie Ukrainy - straciłby jakiekolwiek znaczenie polityczne.<br>To może