Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
który pożera samego siebie.
Naraz na placu powstał popłoch, Ze wszystkich stron zajechały budy. Wyskoczyli z nich esesmani i zaczęła się łapanka. Ludzie pouciekali do bram, znikła Klara, ulotnił się właściciel karuzeli. Esesmani, wymachując rozpylaczami, zagarniali wszystkich, kto nie zdążył uciec. Wrzeszczeli, popychali kolbami opieszałych przechodniów i wpychali ich brutalnie do bud.
Kręciłem się na karuzeli z przerażeniem w sercu, bez możności zatrzymania się ani ucieczki.
Jeden z esesmanów podbiegł do karuzeli i krzyczał z wściekłością:
- Halt! Halt!
Obracałem się jednak dalej, obejmując kurczowo drewniany łeb.
- Halt! Halt! - wrzeszczał esesman i parokrotnie wystrzelił z pistoletu, celując we mnie.
Po kwadransie budy, załadowane
który pożera samego siebie.<br>Naraz na placu powstał popłoch, Ze wszystkich stron zajechały budy. Wyskoczyli z nich esesmani i zaczęła się łapanka. Ludzie pouciekali do bram, znikła Klara, ulotnił się właściciel karuzeli. Esesmani, wymachując rozpylaczami, zagarniali wszystkich, kto nie zdążył uciec. Wrzeszczeli, popychali kolbami opieszałych przechodniów i wpychali ich brutalnie do bud.<br>Kręciłem się na karuzeli z przerażeniem w sercu, bez możności zatrzymania się ani ucieczki.<br>Jeden z esesmanów podbiegł do karuzeli i krzyczał z wściekłością:<br>- Halt! Halt!<br>Obracałem się jednak dalej, obejmując kurczowo drewniany łeb.<br>- Halt! Halt! - wrzeszczał esesman i parokrotnie wystrzelił z pistoletu, celując we mnie.<br>Po kwadransie budy, załadowane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego