Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 38
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Jana już się przyzwyczaiła do jego rowerowych i krajoznawczych zainteresowań. - Gdy żyła żona, to troszkę się obawiała. Wtedy robiłem od 70 do 120 kilometrów dziennie, a wybierałem się co najmniej na kilka dni. Zdarzało się, że nie było mnie w domu tydzień lub dwa, a nawet cztery tygodnie. Od czasu do czasu zadzwoniłem, wysłałem pocztówkę i było dobrze. Rodzina musiała się z tym pogodzić - twierdzi Jan Piotrowski. - Wnuczki nie bardzo się garną do jazdy na rowerze. Nie mają takich zainteresowań jak ja - dodaje.
A kiedy nadchodzi późna jesień i zima, kiedy nie czas na jazdę na rowerze, pan Jan nie siedzi przed
Jana już się przyzwyczaiła do jego rowerowych i krajoznawczych zainteresowań. - Gdy żyła żona, to troszkę się obawiała. Wtedy robiłem od 70 do 120 kilometrów dziennie, a wybierałem się co najmniej na kilka dni. Zdarzało się, że nie było mnie w domu tydzień lub dwa, a nawet cztery tygodnie. Od czasu do czasu zadzwoniłem, wysłałem pocztówkę i było dobrze. Rodzina musiała się z tym pogodzić - twierdzi Jan Piotrowski. - Wnuczki nie bardzo się garną do jazdy na rowerze. Nie mają takich zainteresowań jak ja - dodaje.<br>A kiedy nadchodzi późna jesień i zima, kiedy nie czas na jazdę na rowerze, pan Jan nie siedzi przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego