Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
pozostałem jej dłużny: niewiele myśląc, zrobiłem to samo: ja także pod rozpiętą sukienką harcerską nie miałem nawet koszulki, nie mówiąc o majtkach, i dostrzegłem w jej oczach zdumienie, gdy ujrzała, jak niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki unosi się to, czym się od niej różnię, i zbliżywszy się do niej, porażony do głębi, czułem jej dojrzałą kobiecą nagość, wyniosłe prężne piersi, jędrne, nie kołyszące się w ruchu, jej lekko wypukły brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko Sonia poznała, że zdolny jestem odpowiedzieć jej tą gotowością, i oparta o pień drzewa uniosła ugiętą w kolanie lewą nogę
pozostałem jej dłużny: niewiele myśląc, zrobiłem to samo: ja także pod rozpiętą sukienką harcerską nie miałem nawet koszulki, nie mówiąc o majtkach, i dostrzegłem w jej oczach zdumienie, gdy ujrzała, jak niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki unosi się to, czym się od niej różnię, i zbliżywszy się do niej, porażony do głębi, czułem jej dojrzałą kobiecą nagość, wyniosłe prężne piersi, jędrne, nie kołyszące się w ruchu, jej lekko wypukły brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko Sonia poznała, że zdolny jestem odpowiedzieć jej tą gotowością, i oparta o pień drzewa uniosła ugiętą w kolanie lewą nogę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego