ich cudnym aromacie,<br>O ich smaku! Otóż macie.<br><br>Z tymi słowy wyjął z wora<br>Placków tuzin czy półtora<br>I sam zjadł je z apetytem,<br>Pomlaskując sobie przy tym.<br><br>Po szelmowskim tym popisie<br>Padły głosy: - Witalisie,<br>Co się zjadło, to przepadło,<br>Dostarczymy śnieg i sadło,<br>Uczta będzie wyśmienita,<br>Chcemy najeść się do syta,<br>Chcemy placki mieć - i kwita!<br><br>Lis przyczesał sobie ogon:<br>- Placki jutro być już mogą.<br><br>Więc nazajutrz bardzo wcześnie,<br>Gdy las tonął jeszcze we śnie,<br>Tłumy zwierząt szły w szeregu,<br>Wlokąc całe góry śniegu,<br>A do tego jeszcze sadło -<br>Tyle, ile go przypadło.<br><br>Lis już stał przed swoją norą.<br>Spojrzał: owszem