szpitala w Abramowicach i lekarze orzekli tym razem, że zostanie tam do końca życia.<br>Abramowicki szpital jest ładnie położony. Nieco za miastem, w otoczonych parkiem budynkach byłego klasztoru cystersów, jest prawdziwą oazą spokoju i wytchnienia od niepokojów doczesnego życia. Każdy z pacjentów, który przestaje miewać napady szału lub furii, może do woli spacerować po rozległym parku. Antoni W. korzystał z tej możliwości codziennie, jeśli tylko pozwalała na to pogoda.<br>Pod koniec września 1975 roku, a był piękny, ciepły i słoneczny dzień, w jednej z mniej uczęszczanych alejek znaleziono zwłoki jednego z pacjentów szpitala. Od razu rozpoznano, że jest to Antoni W., pacjent