również mało znajoma, pewnie tęskniła do matki albo do Warszawy, albo może do jakiejś dziecinnej godziny. <br>Od pierwszej minuty Adam zachwycił się był Różą - jeszcze wtedy, kiedy ją zaledwie dostrzegł i obserwował spod oka w karetce pocztowej, zdążającej do Nowego Miasta. Zachwyt wzrastał później od spojrzenia do spojrzenia, od słowa do słowa, od niespodzianki nie niespodzianki do niespodzianki, rozsadzał pierś, aż w końcu udusił wszystkie myśli i uczucia Adama. Ten zachwyt - jak to z czasem, nader już późno, Adam pojął to było raczej zdumienie. Nieustanne bez końca zadziwienie Różą. <br>Tak samo jak w czasie Adam zapomniał odpowiadać księdzu, pochłonięty chęcią dotknięcia