gośćmi nie śmieli go jednak wywłaszczyć czy choćby zmusić do dzielenia się zyskami. Klub Niemiecki był w Kabulu enklawą, wyspą inności - innych obyczajów, innej mowy, innych ubrań, przyzwyczajeń, wszystkiego. Był czymś tak odmiennym, że nawet zazdrośni i żądni łupów żołnierze nie wiedzieli, co z nim począć, jak się do niego dobrać. W czasach gdy miastem władali mudżahedini Massuda, nasza odmienność była więc dla Mohammada Arefa listem żelaznym i gwarancją dalszych zysków.<br>Stała się śmiertelną groźbą i wyrokiem, gdy władzę przejęła armia talibów emira Omara. Nowi władcy nie mieli żadnych skrupułów, złudzeń ani wątpliwości. Niezwłocznie wydali zarządzenie, że wszyscy cudzoziemcy, którzy z