Piątego października roku 1985, w towarzystwie wysokiej blondynki oraz butelki <foreign lang="fr">chateau latour</> - w tamtych czasach przynoszenie własnego wina do restauracji było zwyczajowe - zasiadłem przy stoliku w dolnej, wieczorowej części <name type="place">Chez Panisse</>.<br>Podano pięć dań, w tym zupę pomidorową (ze świeżych pomidorów, ze słodką śmietaną i ślimakami), i wszystko było bardzo dobre. Lecz na moje pytanie o serwetę oraz to, co moja towarzyszka dostanie zamiast <foreign>ortolanów</>, zaimputowano mi narkotyczne odurzenie. Co kraj, to obyczaj.<br><foreign>Ortolany</> były pieczone na ruszcie, i zamiast zapowiadanej w menu <foreign>polenty</>, pojawiły się w asyście placków ziemniaczanych (obok przepis). Na deser mieliśmy jesienne, kalifornijskie poziomki.<br><br><tit1>Placki ziemniaczane z