Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Końcami palców uderzam po zeschłych policzkach, po zbielałych wargach, które od razu zalewają się krwią.
Brzydko się zabawiam i nieładnie postępuję.
Odczułem jednak potrzebę tak marnej rozrywki, małego cyrku z szachami, karzełkiem i nożem.
Podnoszę więc w końcu pana Wicusia, jak szczenię, na wysokość swoich oczu.
Przyda mu się lekcja dobrego wychowania.
- Cicho, cicho, panie Wicuś - mówię. - I tak mam dobre serce.
Mogłem ci złamać górną protezę, a to kosztuje.
Kosztuje czy nie? - Kosztuje. - Kosztuje, proszę pana - poprawiam surowo. - Proszę pana - poprawia Wicuś.
- Żałujesz za grzechy? - Żałuję, proszę pana.
- A nożyk jest mój? - uśmiecham się. - No? Czyj jest nożyk? - Pański, proszę pana
Końcami palców uderzam po zeschłych policzkach, po zbielałych wargach, które od razu zalewają się krwią.<br>Brzydko się zabawiam i nieładnie postępuję.<br>Odczułem jednak potrzebę tak marnej rozrywki, małego cyrku z szachami, karzełkiem i nożem.<br>Podnoszę więc w końcu pana Wicusia, jak szczenię, na wysokość swoich oczu.<br>Przyda mu się lekcja dobrego wychowania.<br>- Cicho, cicho, panie Wicuś - mówię. - I tak mam dobre serce.<br>Mogłem ci złamać górną protezę, a to kosztuje.<br>Kosztuje czy nie? - Kosztuje. - Kosztuje, proszę pana - poprawiam surowo. - Proszę pana - poprawia Wicuś.<br>- Żałujesz za grzechy? - Żałuję, proszę pana.<br>- A nożyk jest mój? - uśmiecham się. - No? Czyj jest nożyk? - Pański, proszę pana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego