trasie więcej widzów, którzy owacyjnie go witali powiewając chusteczkami. Kiedy statek zbliżał się do Clermont, posiadłości Roberta R. Livingstona, wspólnik Fultona wszedł na podwyższenie i poprosił o ciszę, a następnie ogłosił zaręczyny wynalazcy ze swoją obecną na pokładzie kuzynką. W okolicznościowym przemówieniu wyraził przypuszczenie, że przyszłe pokolenia uznają Fultona za dobroczyńcę ludzkości oraz dał wyraz nadziei, iż jeszcze przed końcem stulecia parowce będą pływać przez ocean do Europy. Zebrani na pokładzie przyjęli jego słowa żywym aplauzem.<br>Po 24 godzinach podróży, podczas których pokonał około 176 km, parowiec zarzucił kotwicę w Clermont. Tam, w posiadłości Livingstona, towarzystwo spędziło noc, aby następnego dnia