wieczorem na koncert, a potem na kolację do Bristolu. Gordon był wniebowzięty i chociaż nie przywiązywał zbytniej wagi do urzędowych formalności, doznawał satysfakcji, że uczucia ojcowskie, które żywił względem Ewy, znalazły legalne potwierdzenie. Jego piękna twarz o wydatnym orlim nosie, ciężkich powiekach i pełnych wargach nabrała w ostatnich czasach wyrazu dobrotliwej pogody, a teraz jaśniała radosnym uniesieniem.<br>Kazał zamrozić butelkę szampana i w przypływie szczerości zaczął opowiadać Ewie o sobie. O blaskach i cieniach swojego życia. Nie był skory do zwierzeń, ale odkąd przelał na nią całe bogactwo swego serca, pragnął, aby nie mieli przed sobą tajemnic, chciał pokazać jej siebie