go do zmiany zeznań, argumentował, prosił, tłumaczył; że krzywdzi w ten sposób Kosińskiego, który zdecydował się odpokutować swój błąd. Wszystko bezskutecznie. Znów wyprosili Dymka na korytarz.<br>- Idę do pułkownika - zdecydował. Szef wysłuchał go uważnie, zapytał o parę szczegółów.<br>- Osobliwa historia - powiedział - to się raczej nie zdarza, żeby winowajca przyznawał się dobrowolnie, a świadek osłaniał go z własnej woli. Cóż, musicie porozumieć <page nr= 205><br>się z prokuratorem. Jeżeli wyda nakaz aresztowania, to dobrze. Jeśli nie - zastanowimy się co robić. Zresztą zaczekajcie, zadzwonię do stołecznej prokuratury, ten stary wyga Ambroziak powie nam od razu, co z tego będzie.<br>Połączył się przez telefon WCZ i oddał