greckiej stronie, blisko bułgarskiej granicy.<br>Bardzo rzadko zdarzało się, że można było odczytać coś z jego twarzy. Ale ten wyraz znałam. Ukazywał się tylko wtedy, kiedy przy brydżu dostawał kartę-monstre, kartę-szał, coś, o czym się później opowiada w długie, zimowe wieczory. Wielka wygrana, wielka szansa! Trzeba go było dobrze znać, żeby zauważyć tę prawie nieuchwytną zmianę. Uwierzył mi...<br>Pochylona nad mapą Grecji, usiłowałam szybko znaleźć coś prawdopodobnego.<br>- Tu - oświadczyłam, pokazując jakieś miejsce w górach. - On użył oznakowania z mapy szefa, a ja to sobie znalazłam.<br>- Nie zaznaczyłaś?<br>- Oszalałeś! Jak?! Przecież on podał odległości!<br>- Jakie? Co podał?<br>Zamknęłam oczy, usiłując