Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
zaduch!
- Może pan siądzie - powiada Kozicka. - Na chwilę, bo jego męczą wizyty.
Chory spogląda na mówiącą, potem przenosi wzrok na mnie, kiedy odpowiadam.
- Zaraz pójdę - upewniam ją. - Chciałbym się tylko dowiedzieć, jak się pan Maliński czuje.
Ona: - Teraz już lepiej. On:
- Aby mi tylko do domu dali wrócić, wszystko będzie dobrze. Wtenczas wtrąciłem słówko, że się w pensjonacie rozporządziłem, polecając camerierze, by mi zatrzymała któryś z pokoi, i wyrażam nadzieję, że wszystko w porządku. Kozicka:
- Zawsze lepiej wysłać pocztówkę. Nie jest to chyba wielkim trudem.
Maliński:
- Ach, nie dokuczaj mu już! Ja do Kozickiej:
- Dopiero w Rzymie zmieniłem plany: Jadąc ani
zaduch!<br>- Może pan siądzie - powiada Kozicka. - Na chwilę, bo jego męczą wizyty.<br>Chory spogląda na mówiącą, potem przenosi wzrok na mnie, kiedy odpowiadam. <br>- Zaraz pójdę - upewniam ją. - Chciałbym się tylko dowiedzieć, jak się pan Maliński czuje.<br>Ona: - Teraz już lepiej. On:<br>- Aby mi tylko do domu dali wrócić, wszystko będzie dobrze. &lt;page nr=190&gt; Wtenczas wtrąciłem słówko, że się w pensjonacie rozporządziłem, polecając camerierze, by mi zatrzymała któryś z pokoi, i wyrażam nadzieję, że wszystko w porządku. Kozicka:<br>- Zawsze lepiej wysłać pocztówkę. Nie jest to chyba wielkim trudem.<br>Maliński:<br>- Ach, nie dokuczaj mu już! Ja do Kozickiej:<br>- Dopiero w Rzymie zmieniłem plany: Jadąc ani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego