w nocy na szosie, ale wszystko jedno, ileż to było czasu? Bardzo mało, od popołudnia jednego dnia do rana następnego. Stali tu, w tej zatoczce, czyli musieli przybyć wcześniej. Logicznie rzecz biorąc wszystko wskazywało na to, że udam się do Kopenhagi, tam zostawiłam nie załatwione sprawy, tam był mój cały dobytek... Wysłałam depeszę do Alicji, że przyjeżdżam. Trzeba będzie do niej natychmiast zadzwonić, bo znów się zdenerwuje, że zginęłam. Kiedy mogli się zorientować, że jadę na Berlin? Dopiero za Hanowerem, na skrzyżowaniu autostrad. Jakim sposobem zdążyli przede mną?...<br>Przez chwilę rozważałam w skupieniu różne możliwości i nagle tknęła mnie potworna myśl