Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
takiego dzieła wymaga wiele czasu i pieniędzy.
- Nie zabraknie ci ani czasu, ani złota - zapewnił gdańszczanin. - Przybywaj jeno do Gdańska. Czekamy cię z otwartymi ramionami.
Zegarmistrz odprowadzając znakomitego gościa aż na próg zaręczał, że spełni życzenie Gdańska.
- Za parę dni ruszę w drogę do waszego miasta.
Dotrzymał obietnicy. Spakował cały dobytek i, nim minął tydzień, kilka ładownych wozów minęło warowną Bramę Floriańską. Na pierwszym z nich siedział mistrz Hanusz i Ofka, która co chwilę odwracała głowę ku miastu.
- Czego tam wypatrujesz? - zapytał ojciec.
- Patrzę, jak błyska korona na Mariackiej wieżycy - odpowiedziała dziewczyna.
Ale oczy jej przyciągało co innego: malejący coraz bardziej
takiego dzieła wymaga wiele czasu i pieniędzy. <br>- Nie zabraknie ci ani czasu, ani złota - zapewnił gdańszczanin. - Przybywaj jeno do Gdańska. Czekamy cię z otwartymi ramionami.<br>Zegarmistrz odprowadzając znakomitego gościa aż na próg zaręczał, że spełni życzenie Gdańska. <br>- Za parę dni ruszę w drogę do waszego miasta. <br>Dotrzymał obietnicy. Spakował cały dobytek i, nim minął tydzień, kilka ładownych wozów minęło warowną Bramę Floriańską. Na pierwszym z nich siedział mistrz Hanusz i Ofka, która co chwilę odwracała głowę ku miastu. <br>- Czego tam wypatrujesz? - zapytał ojciec. <br>- Patrzę, jak błyska korona na Mariackiej wieżycy - odpowiedziała dziewczyna. <br>Ale oczy jej przyciągało co innego: malejący coraz bardziej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego