Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
z nieba od trzech dni i nocy siąpił deszcz. Akurat rozpadało się w środku lata - i to tam, gdzie susza suszę goni. Zziębnięci, przemoknięci, źli, swarzyli się o byle co. Spora ich była gromada, gdyż zwieziono najrozmaitszych Polaków z okolicznych kołchozów i aułów, kazachskich wiosek. Niebem ciągnęły chmurzyska. Oni sami dojadali już chleb od Makara, a worki z sucharami okryli przed pluchą, czym się dało, trzymali na najczarniejszą godzinę. Nikt nie pomyślał, aby na tym zapadłym odludziu zaopatrzyć ich w ciepłą strawę. Prócz domku dróżnika, skąd snuł się dym, rozjazdu torów i starej rampy, na którą pewnie spędzano czasem barany, bo
z nieba od trzech dni i nocy siąpił deszcz. Akurat rozpadało się w środku lata - i to tam, gdzie susza suszę goni. Zziębnięci, przemoknięci, źli, swarzyli się o byle co. Spora ich była gromada, gdyż zwieziono najrozmaitszych Polaków z okolicznych kołchozów i aułów, kazachskich wiosek. Niebem ciągnęły chmurzyska. Oni sami dojadali już chleb od Makara, a worki z sucharami okryli przed pluchą, czym się dało, trzymali na najczarniejszą godzinę. Nikt nie pomyślał, aby na tym zapadłym odludziu zaopatrzyć ich w ciepłą strawę. Prócz domku dróżnika, skąd snuł się dym, rozjazdu torów i starej rampy, na którą pewnie spędzano czasem barany, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego