Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Tłum się poruszył, zakołysał. Skorzystał z tego i cofnął się parę kroków do tyłu. Na świeżej, młodziutkiej trawie leżał delikatny, wątły poblask słoneczny. Podniósł głowę. Niebo rzeczywiście się rozjaśniało i poprzez jego szarość, przymglone jeszcze i bardzo odległe, przebłyskiwać poczęło słońce. Wiatr ścichł zupełnie. Wśród tej niczym nie zmąconej ciszy dojrzał naraz Szczukę.
Wszedł zapewne na wykopaną z dołu mogilnego ziemię, górował bowiem ponad tłumem. Chwilę stał bez ruchu, ciężki i ogromny. Wreszcie podniósł głowę.
- Towarzysze! - zawołał.
Głos jego poniósł się ponad stłoczonymi głowami silnie i wyraźnie.
- Przed trzema dniami - zaczął mówić swoim twardym, trochę przyciężkim, lecz bardzo donośnym mimo to
Tłum się poruszył, zakołysał. Skorzystał z tego i cofnął się parę kroków do tyłu. Na świeżej, młodziutkiej trawie leżał delikatny, wątły poblask słoneczny. Podniósł głowę. Niebo rzeczywiście się rozjaśniało i poprzez jego szarość, przymglone jeszcze i bardzo odległe, przebłyskiwać poczęło słońce. Wiatr ścichł zupełnie. Wśród tej niczym nie zmąconej ciszy dojrzał naraz Szczukę.<br>Wszedł zapewne na wykopaną z dołu mogilnego ziemię, górował bowiem ponad tłumem. Chwilę stał bez ruchu, ciężki i ogromny. Wreszcie podniósł głowę.<br>- Towarzysze! - zawołał.<br>Głos jego poniósł się ponad stłoczonymi głowami silnie i wyraźnie.<br>- Przed trzema dniami - zaczął mówić swoim twardym, trochę przyciężkim, lecz bardzo donośnym mimo to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego