I koniec. Kropka. Nie było odwołania. Siwy pan wcale tak nie uważał, twierdził, że jeździectwo to szlachetny sport. I wcale nie taki niebezpieczny, jeżeli trenuje się pod okiem specjalisty. Zuzanna była mu wdzięczna za te słowa. Do tego stopnia nabrała do niego zaufania, że kiedy jej powiedział, iż chce ją dokądś zaprosić, zgodziła się od razu. Zastrzega tylko, że tego dnia o piątej musi być w domu. Będziesz, odparł krótko. I dotrzymał słowa. Punktualnie o piątej znalazła się pod domem. Tylko, że to już nie był jej prawdziwy dom... Jak do niego wejść, jak spojrzeć w twarz matce, która nie jest