to, że była to inwestycja nieopłacalna. Uważa, że trzeba by przerabiać co najmniej milion litrów, żeby wyjść na swoje. Skąd on, pracownik państwowego instytutu, wiedział to lepiej niż wielki australijski koncern? Przecież gdyby nawet te obawy okazały się zasadne, to ryzyka nie ponosiło państwo, tylko prywatni właściciele - musieliby splajtować albo dokładać do interesu.<br><br>Zygmunt Nizioł kwituje to krótko: naruszaliśmy ich interesy. Protestowali przecież członkowie komisji przetargowej, która wybierała Szwajcarów.<br><br>Australijczycy czekali na decyzję polskiego Ministerstwa Zdrowia przez półtora roku. Wreszcie w 2000 r. wykupili laboratorium frakcjonowania osocza szwajcarskiego Czerwonego Krzyża. To samo, które przerabiało polskie osocze. Dziś, po kolejnych fuzjach, są