Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
zbliżał się do nich kremowy mercedes z ciemnym dachem. Minął ich z taką szybkością, że nie zdążyli dostrzec twarzy kierowcy.
- Za nim - rzucił ostro.
Zanim zawrócili, mercedesa nie było już widać.
- Nie dojdziemy go, kapitanie - powiedział porucznik -miał co najmniej złoty czterdzieści albo pięćdziesiąt na liczniku.
Kapitan przypomniał sobie, że dokładnie w ten sam sposób określali prędkość niektórzy rajdowcy.
- Nie szkodzi. Jak najszybciej na Kwiatową.
Kierowca mercedesa musiał chyba zwolnić, bo gdy wpadali w Kwiatową, właśnie zatrzymał się przed domem Skowrońskiego i wysiadł. Stanęli tuż koło niego. Kapitan uchylił drzwi.

- Panie Woźniak, czy może pan sekundę zaczekać? Woźniak odwrócił się zdumiony
zbliżał się do nich kremowy mercedes z ciemnym dachem. Minął ich z taką szybkością, że nie zdążyli dostrzec twarzy kierowcy.<br>- Za nim - rzucił ostro.<br>Zanim zawrócili, mercedesa nie było już widać.<br>- Nie dojdziemy go, kapitanie - powiedział porucznik -miał co najmniej złoty czterdzieści albo pięćdziesiąt na liczniku.<br>Kapitan przypomniał sobie, że dokładnie w ten sam sposób określali prędkość niektórzy rajdowcy.<br>- Nie szkodzi. Jak najszybciej na Kwiatową.<br>Kierowca mercedesa musiał chyba zwolnić, bo gdy wpadali w Kwiatową, właśnie zatrzymał się przed domem Skowrońskiego i wysiadł. Stanęli tuż koło niego. Kapitan uchylił drzwi.<br>&lt;page nr=167&gt;<br>- Panie Woźniak, czy może pan sekundę zaczekać? Woźniak odwrócił się zdumiony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego