lód, oczywiście, w barwach "Podhala". - <q>„Drużynie brakowało wtedy trzeciego bramkarza - wspomina. - Zgodziłem się, ale tylko na to, by zostać zawodnikiem rezerwowym. Mój warunek był taki: nie będę zastępował bramkarza, choćby nie wiem jak słabo bronił. Miałem stanąć w bramce tylko wtedy, gdyby jeden z bramkarzy nie był w stanie dokończyć meczu. Taka była umowa. Ale umowy są tylko umowami, czasami trudno ich dotrzymać. W trzech meczach ściągnięto mnie więc siłą do gry w sytuacji, kiedy "Podhale" przegrywało już 4-5 bramkami. W Janowie grałem nawet dwie tercje. Te mecze, w których występowałem, przegraliśmy, bo wynik był już nie do odrobienia