z kolei jest Anglikiem, tak samo jak Anglik, chociaż ukończył Oksford, nie Cambridge. Poznali się przypadkiem jakiś czas temu. Wchodzą razem do środka, zamawiają, kto bi-el-ti, kto cheeseburgera, kto makaron z roztopionym żółtym serem, najtańsze tutaj danie oprócz szklanki zimnej wody, która jest za darmo. Patryk i Ana, doktoranci, siadają na czerwonym skaju, leciwa latynoska kelnerka jeszcze raz wyciera laminatowy blat i zabiera jadłospisy. Na ścianach Toma wiszą oprawione wycinki z gazet, nawet szwedzkich, opisujące bar, o którym na swojej drugiej płycie śpiewała absolwentka pobliskiej żeńskiej szkoły wyższej. Płytę odtwarzały przez parę tygodni wszystkie stacje radiowe świata, nie wiadomo