dosyć przyjemne, a po wtóre... Czyż nie lepiej, ze tak się stało, jak się stało? - Owszem - przyznała Zoja. <br>Jerzy powiedział jeszcze: <br>- Czasem nie trzeba od razu mówić wszystkiego, co się wie, bo można wszystko zepsuć... I przy tym... ja wiem. Tobie w domu było tak niedobrze, że chciało ci się dokuczyć nam trochę. Ot, tak, żeby sobie ulżyć. Tylko że już teraz wiemy: aby pokonać zło naokoło siebie, trzeba właśnie przeciwnie... z całych sił być jak najlepszym... No nie? <br>Teraz posłyszeli oboje, że ktoś za nimi idzie. Odwrócili się. To szedł ojciec Zoi. Kiedy się zrównał z nimi, Zoja nagle chwyciła